Posty

Z innej beczki, czyli niecałe 10 rzeczy, których dzieci nienawidzą w rodzicach

Rzucono mi wyzwanie do napisania tekstu zaczepiającego blog inny związany z wychowaniem dzieciakowni przez znaną mi osobę. Jest to nie lada wyczyn, bo tekst ten bardziej wyrywa mnie z mojej ścieżki, a zmusza wręcz do cofnięcia się wiele, wiele wstecz. Z drugiej strony nie czuje się całkowicie na siłach wchodząc w ten temat, bo w pewien sposób dotyczy szablonowej rodziny I chodź dysfukncje mojej własnej nie są zbyt chwalebne równie jak u innych, ale wydaje mi się, że w jakiś sposób wyrosłam nie do końca przeżywając okres nienawiści do nierozumiejących mnie rodziców, ale to zawdzięczam głównie jednej osobie. Temat padł: 10 rzeczy, których nienawidzę w rodzicu I te 10 rzeczy tu dzisiaj nie padnie. Po przeciwnej stronie barierki: https://www.facebook.com/idziecimamy/  I 10 rzeczy, których nienawidzę w dziecku. Pierwsze rzeczy, które mi przychodzą do głowy, to moje gówniarzerskie niedocenianie niesamowitej osoby jaką jest- matka. Właśnie, MAMA. Nie wszystkie potrafią zostać dziecka a

Między domem, a domem, no i domem...

Takie stworzenia jak ja, którym życie kruszy serce permanentnie, ciężko jest okiełznać, szczególnie, że ciągle gdzieś biegają przed siebie, zamiast posiedzieć w domu. Pragnienie dążenia wciąż przed siebie jest bardzo duże, choć ciągle jakieś kłody pod nogami, mocno wieje, czy milion różnych innych czynników, które nie pozwalają stać się normalnym człowiekiem z jeszcze bardziej normalnym życiem. Owszem, bycie dziwnym I nienormalnym jest super, ale kiedy można odjąć swoje demony. Myślę, że jednym czynnikiem, którego bardzo człowiek potrzebuje, żeby był, a najlepiej stały, to jest miejsce, do którego można zawsze wrócić, nazywa się to domem, a wiele z nas tego nie ma. Ja wciąż szukam swojego miejsca na ziemii. Najgorsze jest to, że każde miejsce które odwiedzam, w którym się zakochuje- zostawiam na zawsze w nim kawałek serduszka. Przez co podróżowanie nie jest tylko ciekawą rozrywką. Mieszkając w Holandii, myślę że najważniejszym dla mnie domem jest ten polski, rodzinny, gdzie si

Czas – bezlitosna potworność

 Moim największym problemem rozwojowym (zaraz po lenistwie) jest czas. Zawsze mi próbuje dopiec, a co gorsza zazwyczaj mu się to udaje. Kiedy byłam gówniarzem bardzo chciałam, żeby czas przyspieszył, żebym była dorosła I mogła podejmować odpowiedzialne, bądź też mniej rozsądne decyzje. Niestety faktycznie nadszedł ten czas, kiedy jestem ponoć dorosła. Wyobrażałam sobie to zupełnie inaczej, bo w głowie to ja zdecydowanie mam wciąż głupoty. Zmieniło się tylko jedno. Zamiast stać w miejscu, ten okropny czas strasznie przyspieszył I zupełnie za nim nie nadążam. Zazdrość, wiadomo, uczucie złe, wręcz haniebne, ale niesamowicie zazdroszczę ludziom, którzy oswoili sobie ten fenomen I umieją nim doskonale zarządzać, bo mi absolutnie to nie wychodzi. Zachodzi tu pewnie kwestia, że chcę za dużo, no ale jak ja mam w pełni przeżyć to życie, jak mi czas nie daje? Człowiek wstaje wcześnie rano do pracy, wraca, zanim prysznic I obiad, to jest już przed 19, a tyle pięknych I tych mniej piękny

hip hop - un age dor

Obraz
 Moja rodzina należy do tych okropnie przemądrzałych I wiem, że to o nas dobrze nie świadczy, ale tak naprawdę uwielbiam to. Moi rodzice oprócz problemów z głową przekazali mi tyle dobrych rzeczy, wiedzy I przekonań, że uwielbiam naszą mądralińskość, nawet jak jest nie słuszna. Odkąd pamiętam po całym domu leżały książki, a kiedy dorwałam jakąś, musiałam zawsze przeczytać do końca. Lenistwo do nauki było ogromne, ale przyswajanie wiedzy niepotrzebnej mi w szkole- szło idealnie. Moja mama najukochańsza, animator kultury, wiedziała co robić. Ważniejsze było, żebym umiała wyrazić siebie, nauczenie mnie zmywać naczyń szło dużo niżej. Pamiętam jak w wieku 7 lat odkryłam miłość do Pidżamy Porno, a z każdym niezrozumiałym słowem- wymyślałam własne, tak powstał kłamca ilustracyjny. Muzyka była w domu równie ważna I wciąż mi się przypominają soboty, kiedy mama sprzątała mieszkanie I puszczała sobie na kolumnach Boba Marleya, Pink Floyd czy Jethro Tull I jak łatwo mnie zaraziła miłością d

Najulubieńsze podróżowanie

Obraz
 Dwa dni temu stuknęła nam szesnasta rocznica tragicznego wydarzenia, atak na World Trade Center w Nowym Jorku. Tymbardziej dziewięć lat temu byłam trochę przerażona, gdy tego dnia pierwszy raz wchodziłam na pokład samolotu. Byłam przerażonym dzieciakiem, który pierwszy raz miał zobaczyć coś innego niż Polska. Podróżowanie, to jedna z moich ulubionych form rozwoju, która kiedyś mi się wydawała zupełnie niemożliwa, a teraz staram się to robić jak tylko dobije mi trochę pieniędzy na koncie. Zawsze o tym marzyłam, a takie miejsca jak Wenecja, czy Barcelona- wydawały mi się istnieć na zupełnie innej planecie. Ostatnio też sobie zdałam sprawę jak bardzo nie przykładałam się do nauki historii I oczywiście, historii sztuki. Przypominam sobie jak różni nauczyciele opowiadali o budynkach, miejscach, dziełach, o których nawet wtedy nie śniłam, że może mi się udać zobaczyć. Brzmiało to wtedy tak kosmicznie, że wypuszczałam jednym uchem I teraz na bieżąco staram się to nadrabiać, bo większość

Swoją drogą- mapy marzeń

 Ponoć trzeba w życiu iść swoją drogą. Całkowicie swoją drogą. Z tego co mi wiadomo, jest jednak tego życia I drogi stworzony pewien schemat. Coś jakby, szkoła, studia, dobra praca, w międzyczasie tworzenie rodziny, sukces, starość I śmierć? Schemat ten pewnie ma swoje plusy I minusy, a także zapewne ma na celu ciągle odnajdywać tą dobrą drogę, jednak ja już dawno całkowicie go opuściłam I poniekąd bardzo tego żałuję. Każdy ma tą swoją drogę, mam I ja, całkowicie swoją. Dobre kilka lat temu zamiast dobarwić tą schematyczną, obrałam inny kierunek. Po części z własnej winy, ale trochę też zwalając na inne czynniki. Bo mama była chora, bo sama walczyłam z różnymi zaburzeniami, czy jeszcze coś tam. Jednak budzę się teraz w wieku 25 lat I dalej myślę w sposób- bo wtedy nie mogłam… Chwila, przecież teraz mogę, a nawet muszę I nie tylko wciąż się edukować, ale przede wszystkim rozwijać. Nabieranie nowych umiejętności, wiedzy jest ważne, a przynajmniej moim zdaniem. Kilka lat temu przec

Co to są rzeczy ważne?

Na pytanie, co jest w życiu najważniejsze, automatycznie słyszę w głowie odpowiedzi jak rodzina, zdrowie, miłość, szczęście. Pomijając jednak rodzinę, zostają nam same rzeczy, na które tak naprawdę musimy sobie sami zapracować I je wykształtować. Dlatego też moją osobistą odpowiedzią na to pytanie w tym momencie jest- rozwój. Poznałam w swoim krótkim życiu wiele ludzi, jednych ciekawszych, innym nieprzyjemnie dając do zrozumienia, że wcale nie mam ochoty na jakąkolwiek wymianę słów, kwestia mojego wątpienia w innych, którą noszę od urodzenia, a wciąż nad tym pracuję. Z jednymi związałam się na tyle, że nawet czas I odległość nie potrafi rozszarpać tej relacji. Pojawili się też ludzie, którzy zawiedli, których ja zawiodłam, albo wkradły się też jakieś farmazony wyplute przez jakieś trąbki nierozumne, takie jest to życie, którego wciąż nie rozumiem. Jednak wiele ludzi, których znam są osobami, które tak jak ja, są pogubione, niektóre świadomie, inne nie. Trzymają się jakieś swojej rut